„Nie możemy żyć tak, jakby jutra nie było, bo jutro nastąpi. To wszystko, co mamy do powiedzenia” – Greta Thunberg.
Włosy zwykle wiąże w dwa warkocze z przedziałkiem na środku. Ma syndrom Aspergera, co oznacza, że jej emocje działają nieco inaczej, niż emocje ludzi, których na co dzień spotyka. Nie lubi tłumów, nie interesuje jej gadka szmatka, myśli ubiera w bezpośrednie, nieskomplikowane zdania. Nie da się zbić jej z tropu. Nie imponuje jej sława innych znanych ludzi – ba, jej własna sława też nie robi na niej większego wrażenia. Przewrotnie to dzięki tym cechom Thunberg stała się globalną sensacją. Tam, gdzie inni uśmiechają się, aby złagodzić napięcie, Thunberg udowadnia, że napięcie ma swój powód. Kiedy inni wyrażają nadzieję, że jutro będzie lepiej, Thunberg przypomina, jakie są fakty: poziom oceanów wzrasta, miasta zostaną zatopione, a miliony ludzi niebawem mocno ucierpią.
Thunberg nie należy do żadnej partii politycznej czy grupy interesu. Nie jest pierwszą osobą, która alarmuje o kryzysie klimatycznym, nie jest też odpowiednio wykwalifikowana, aby ten problem naprawić. Nie jest naukowcem ani politykiem, nie dysponuje też środkami do wywołania wpływu na innych: nie jest milionerem, księżniczką, gwiazdą pop ani nawet osobą dorosłą. Jest zwykłą nastolatką, która ma dość odwagi, aby władzy mówić prawdę, dzięki czemu stała się ikoną tego pokolenia. Głos Thunberg stał się najgłośniejszy ze wszystkich tych, które podejmują temat największego problemu, w którego obliczu obecnie stoi nasza planeta. Wydaje się, że natura krzyczy razem z nią.
Globalny ruch Thunberg rozpoczęła od opuszczania lekcji w szkole. W sierpniu 2018 całe dnie spędzała pod Szwedzkim Parlamentem, trzymając baner z napisem Skolstrejk för klimatet: „Szkolny strajk klimatyczny”. Podczas kolejnych szesnastu miesięcy przemawiała pod adresem głów państw na Szczycie Klimatycznym ONZ, spotkała się z papieżem, posprzeczała się z prezydentem Stanów Zjednoczonych i zainspirowała 4 miliony ludzi, aby dołączyli do strajku klimatycznego. Na fenomen zwrócili uwagę nawet leksykografowie z Collins Dictionary, którzy strajk klimatyczny ogłosili hasłem roku.
Za hasłami i banerami Grety Thunberg oraz jej popleczników kryje się wiele racji. Jeśli do roku 2030 roku cały świat nie ograniczy emisji gazów cieplarnianych, od czasów Rewolucji Przemysłowej globalna temperatura wzrośnie o 1,5°C – według naukowców to granica, po której przekroczeniu 350 milionom ludzi zagrozi susza, a 120 milionów zazna ekstremalnej biedy. Każdy dodatkowy ułamek stopnia to nasilenie katastrofy. Aktywiści i naukowcy od lat usiłowali przekonać światowych przywódców, aby poważnie potraktowali problem zagrożenia klimatu. Dopiero w roku 2019 udało się zwrócić uwagę świata, a dokonała tego nastolatka.
„Chcę, abyście panikowali”
powiedziała Greta na corocznym Światowym Forum Ekonomicznym w Davos, w Szwajcarii w styczniu 2019 roku. „Chcę, abyście poczuli ten sam strach, który ja czuję każdego dnia. Następnie chcę, abyście zaczęli działać”.